Rozmowa z Joanną Biel-Radwańską*

Renata Radłowska:Czy muszę mieć jakiś dokument, żeby jeździć po ulicach rowerem?
Joanna Radwańska: Jeżeli pani ukończyła 18 lat, jest pani osobą sprawną fizycznie i psychicznie, to nie. Taki dokument muszą mieć za to osoby, które nie przekroczyły tego wieku. Wtedy powinny posiadać kartę rowerową lub motorowerową.

To gdzie dorośli rowerzyści, którzy nie posiadają prawa jazdy, mają się nauczyć przepisów ruchu drogowego?
- We własnym zakresie. Jeżeli wjeżdżają na ulicę, to muszą znać przepisy. A policjanci mają obowiązek kontrolować rowerzystów, także badać ich trzeźwość. Za wykroczenia popełnione przez rowerzystów nie przyznaje się co prawda punktów karnych, karze się ich jednak grzywną.
Ufanie rowerzystom, że posiadają stosowną wiedzę, jest niebezpieczne.
- Dlatego właśnie policjanci angażują się w edukację najmłodszych rowerzystów. Wystarczy, że szkoły poproszą nas o poprowadzenie szkoleń. Policjanci przeprowadzą egzaminy na kartę rowerową. Zasady poruszania się po drogach są też omawiane w szkołach na lekcjach wychowania komunikacyjnego, więc myślę, że akurat z tymi rowerzystami problemów w przyszłości nie będzie.
A co z emerytką, która nie zna przepisów, a wsiada na rower, żeby dojechać na działkę?
- Jeżeli emerytka decyduje się na taką podróż, w dodatku po ulicy, to powinna mieć świadomość, że jest w pełni odpowiedzialna za swoje zachowanie na drodze. Że jeżeli popełni wykroczenie, to dostanie mandat - jak każdy inny uczestnik ruchu drogowego.
Ale ona może nie wiedzieć, kiedy popełnia wykroczenie.
- Każdy, zanim po raz pierwszy wyjedzie na ulicę rowerem, powinien zajrzeć do kodeksu. Rowerzyści powinni mieć świadomość, że może i jazda na rowerze to bułka z masłem, ale już poruszanie się nim po ulicy - zgodnie z przepisami - wymaga konkretnej wiedzy. Niestety, z mojego doświadczenia wynika, że często jej nie mają. Nie wiedzą, na jakich zasadach opiera się ruch drogowy: kiedy mają pierwszeństwo, a kiedy powinni go ustąpić...
Jak temu zaradzić?
- Edukować. Myślę, że przydałaby się kampania społeczna uświadamiająca ludzi. Naprawdę wystarczyłyby telewizyjne spoty, w których pokazano by, jakie zagrożenie stanowią rowerzyści, którzy nie mają zielonego pojęcia o przepisach. Zagrożenie nie tylko dla samych siebie, ale także dla innych.
Równie ważną sprawą jest umiejętność prawidłowego poruszania się rowerem po ścieżkach rowerowych. Z tym akurat chyba nie ma kłopotów?
- Są. Rowerzyści lekceważą na przykład zasadę, że na ścieżkach muszą jeździć prawą stroną, a nie środkiem. Nie stosują się do przepisu, że i na tym pasie powinni wyprzedzać z lewej strony, a nie z prawej. I jeszcze kwestia prędkości: też z nią przesadzają. Zwłaszcza że ścieżki często są połączone z chodnikami dla pieszych.
Są jakieś przepisy mówiące o dozwolonej prędkości roweru?
- Nie ma.
To skąd wiadomo, że prędkość jest za duża?
- Kodeks mówi o prędkości bezpiecznej.
Czyli jakiej?
- Trudną ją określić. Bezpieczna prędkość musi być dostosowana do panujących warunków. To taka, która nie zagraża innym rowerzystom poruszającym się po ścieżkach oraz pieszym idącym obok.
Jeżdżąc samochodem po mieście, boi się Pani zachowań rowerzystów?
- Oczywiście. Najbardziej boję się tego, że nagle wjadą na mój pas. I dlatego właśnie tak bardzo liczę na zdrowy rozsądek rowerzystów i na nich odpowiedzialność. Również na to, że będą znać obowiązujące przepisy. To ułatwi mi życie, im oczywiście też.

Podstawowa zasada, którą muszą znać rowerzyści, to?
- Rower to też pojazd.

*Joanną Biel-Radwańska jest młodszym aspirantem w wydziale ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie

Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków