Na komisji do spraw transportu Rady Miejskiej Łodzi radni dopytywali się o przyszłość przetargu. Dyrektor ZDiT zapowiedział, że jeszcze w styczniu ma być rozpisany nowy, ale o mniejszym zakresie

Rozpisany w październiku 2019 przetarg nie mógł być rozstrzygnięty, bo żadna firma się do niego nie zgłosiła. I to pomimo nadesłania ponad 130 pytań przez trzy firmy. Na komisji transportu Rady Miejskiej w Łodzi radni mogli odpytać dyrektora Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi Macieja Sobieraja, co zamierza zrobić z tą sytuacją. Ponad godzinna dyskusja dała odpowiedzi na kilka kluczowych pytań. 

Nowy przetarg ma być ogłoszony jeszcze w styczniu. Jednak z uwagi na okoliczności, ma być on okrojony o kilka kluczowych zapisów. 
1500 rowerów - 150 stacji, przy czym na początku miałoby się pojawić jedynie 500 rowerów zaś kolejne 1000 w drugiej transzy - co oznacza tylko tyle, że pełne 1500 mogłoby się pojawić dopiero jesienią 2020 albo wręcz na początku 2021. 
Stacje pojawiałyby się analogicznie i najpierw w centrum miasta, a później sukcesywnie na oddalonych od centrum osiedlach. Ewentualnie rozszerzenie obszaru miasta o nowe stacje względem znanego w Łodzi do 2019, mogłoby nastąpić dopiero w kolejnym przetargu "uzupełniającym". 
Podsumowując w 2020 możemy spodziewać się jedynie odtworzenia lokalizacji stacji które były dotychczas. 

Dyrektor Maciej Sobieraj jednoczenie stwierdził, że w nowym zamówieniu nie będzie innych typów rowerów, które do niedawna obiecywano. Ma nie być ani tandemów ani rowerów cargo.

ROWERY 2020 nie

Zostanie utrzymany wybór dotyczący generacji rowerów. Oznacza to, że operatorzy wybrać będą mogli pomiędzy systemem generacji 3 (system taki jaki znaliśmy dotychczas - ze stacjami, rowerami do wypożyczenia przez terminal lub aplikację i rowerami wpinanymi mechanicznie w zamki) a systemem generacji 4 (system oparty na "wirtualnych stacjach" gdzie każdy rowerem wyposażony jest w komputer pokładowy a wypożyczenie odbywa się jedynie za pomocą własnego telefonu).

Z ciekawostek jakie pojawiły się podczas obrad, z dość oryginalną propozycją wyszedł radny Tomasz Kacprzak. Zasugerował, że może najlepszym rozwiązaniem byłoby utworzenie miejskiej spółki albo dodanie nowych zadań Miejskiemu Przedsiębiorstwu Komunikacyjnemu. W jego odczuciu pozwoliłoby to na sprawniejsze zarządzanie rowerem publicznym bez partnerstwa z prywatną firmą. Co ciekawe, takiego rozwiązania nie stosuje się w żadnym mieście w Polsce, a sam radny przyznał że nie zna przykładów z innych krajów. 

{hb}